Świdniczanka do derbów z Podlasiem przystępowała z serią pięciu porażek z rzędu. Bialczanie chcieli za to przełamać fatalną, wyjazdową passę. W tym sezonie wygrali wcześniej tylko raz w gościach. Ostatecznie swój cel zrealizowali biało-zieloni, chociaż niewiele zabrakło, aby derby zakończyły się remisem. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Artur Renkowski (Podlasie Biała Podlaska)
– Gospodarze dobrze rozpoczęli spotkanie, dzięki czemu szybko mieli okazję do zdobycia bramki z rzutu karnego przez naszą niefrasobliwość. Niewykorzystana jedenastka trochę zmieniła obraz meczu i do końca pierwszej połowy zepchnęliśmy Świdniczankę do obrony niskiej, stworzyliśmy dwie świetne okazje, a trzecią po ataku szybkim już wykorzystaliśmy. W drugiej połowie trzymaliśmy dobry rytm gry i mieliśmy okazje stuprocentowe żeby podwyższyć wynik, a jak ich się nie wykorzystuje, to przeciwnik również nabiera pewności, że może wyciągnąć wynik. Gospodarze stworzyli sytuacje pod koniec spotkania, po której był rzut rożny i bramka wyrównująca. W tym sezonie potraciliśmy już masę punktów w ten sposób, dlatego cieszy postawa zawodników i zdobycie minutę później bramki. To ważne zwycięstwo, bo zawsze lepiej kończyć zwycięstwem, które daje pozytywną energię na przyszłość. Teraz czas podsumowań i decyzji, w którą stronę powinien iść klub.
Łukasz Gieresz (Świdniczanka)
– Nie chcę być monotematyczny, ale patrząc na przebieg kolejnego meczu ciężko powiedzieć coś nowego. Z perspektywy całych rozgrywek to spotkanie idealnie podsumowało naszą dyspozycję na jesieni. Znowu sami odebraliśmy sobie szansę, żeby ułożyć sobie mecz pod nas. Brak skuteczności, zmarnowany rzut karny, szkoda, bo można było nabrać pewności siebie. Mimo młodego wieku zawodników pewność siebie zdobywa się właśnie dzięki dobremu wynikowi i sytuacjom boiskowych. To był klucz, że wynik po raz kolejny jest dla nas niekorzystny, a wynik punktowy nas zawiódł. Uważam, że nie odstajemy od tej ligi, ale po raz kolejny zawiedliśmy, jeżeli chodzi o konkrety w meczu. W innych było podobnie. Trzeba to wziąć na klatę i pogodzić się z tym, że w kluczowych momentach po prostu zawodzimy. Bramka na 1:2? Typowe gapiostwo, to najdelikatniejsze określenie, które przychodzi mi do głowy. Z dużą determinacją walczyliśmy o wyrównanie, a kiedy osiągnęliśmy swój cel popełniliśmy proste błędy i zamiast remisu przegraliśmy.